Dragonball! Wszystkie podwórka w
Polsce pustoszały gdy RTL7 łaskawie nadawał. Mało która
kreskówka wywarła na post-Czarnobylskiej dzieciarni podobne
wrażenie. Wszystkie dziewczynki kochały się w Szatanie Serduszko,
wszyscy chłopcy, nie licząc mnie, chcieli być tak dzielni jak on
(byłem wyjątkiem ponieważ, co tu dużo mówić, już wtedy byłem
dzielniejszy). Sam Milton był fanem Szatana Serduszko, i to na nim
właśnie się wzorował, gdy tworzył głównego bohatera swojego
epickiego dzieła. Jeżeli należycie do tego radosnego pokolenia
wychowanego na dragonballu, lub chociaż spaliście z kimś, kto
dragonballa oglądał to 'Raj Utracony' oczaruje Was równie mocno
jak moje zalotne spojrzenie.
Dziś może trudno sobie to wyobrazić
ale w XVII wieku w Anglii ta książka była szalenie popularna.
Przez gawiedź była ona wręcz otoczona kultem, słowem, coś jak
Beatlesi i Justin Bieber razem wzięci. Po sukcesie pierwszego
wydania i całej serii dodruków prognozowano, że to wielkie dzieło
stanie się najczęściej drukowaną książką wszech czasów, ale
Milton przegrał o włos z Jezusem Chrystusem i jego 'Biblią'.
Książka 'Małego' Johna Miltona
(zgadnijcie, dlaczego rodacy nadali mu taki przydomek) zasadniczo
dzieli się na dwie części, tj. na część pierwszą oraz część
drugą. Wiem, że to skomplikowane, ale mam nadzieję, że nadążacie.
Księga pierwsza zaczyna się od
przebudzenie Szatana w piekle po próbie przewrotu w Niebie. Wygląda
to mniej więcej jak sobotni poranek na porządnym kacu: wstajesz w
nieznanym miejscu, wszyscy kumple jakby śnięci, brud, smród, syf i
na domiar złego to niejasne odczucie, że wczoraj zrobiłeś coś
naprawdę głupiego.
Szatanek cuci kumpli, buduje zamek
(Pandemonium!) i uciekła z piekła by popsuć szyki Bogu który
akurat się narobił przy tworzeniu Ziemi.
Druga część skupia sie bardziej na
przygodach Adama. Nie będę się wdawał w szczegóły, pewnie to
znacie, pszczółki, koniki, żebra; wszystko jest cacy aż tu nagle
pojawił się problem z jabłkami. Widzicie, to Szatan wylazł se na
drzewo i wołał: Ewo, Ewo, weź to do buzi, weź. Ona najpierw, że
nie, że się wstydzi, że w sumie to ma chłopaka, ale w końcu
ulega i bierze do buzi i wtedy się Diabełek bardzo ucieszył i
przez to właśnie wszyscy dziś mamy przesrane, bo to był grzech
takie coś robić.
Adam i Ewa wylatują z Edenu, Szatan ma
swoje pięć minut, ale w zakończeniu jest akcent optymistyczny,
Archanioł Michał przepowiada bowiem zesłanie na Ziemię Jezusa. Co
ciekawe Jezus jest obecny w książce już od samego początku - on
osobiście wysłał wszystkie jeszcze nie diabły do piekła.
Cała fabuła może wydać się Wam
krótka ale zważcie, że czytacie telegraficzny skrót. Gros poematu
to rozmowy i przemyślenia różnych bohaterów o naturze dobra i
zła, o wolnej woli, o sensie życia i innych rzeczach, które nie
dają ludziom spokoju gdy tylko nie są zajęci pakowaniem w bicki i
w łydki. Nie są to jednak wypełniacze, ideą Miltona było bowiem
stworzeniem takiego dzieła, które odpowiedziałoby na Wielkie
Pytania i stanowiło swoisty apendyks do 'Genesis'. Cała historia z
diabłami i Edenem jest tylko rusztowaniem dla tych dywagacji.
Odstawmy jednak filozofię na bok, mam
po niej mdłości jak po tych śmiesznych tabletkach które mój
kumpel rozdaje dzieciom pod szkołą.
Zanim zabierzecie się za szturmowanie
księgarń muszę Was uprzedzić, że 'Raj Utracony' jest napisany
wierszem. Do tego wierszem białym. To już dwa minusy. Zdarzają się
dłużyzny i fragmenty naprawdę słabe. Mniej więcej wszystko, co
dzieje się w Niebie już po wygnaniu upadłych jest tak okropnie
przesłodzone, że człek od tego gotów jest się porzygać na
tęczowo. Byłem na studiach więc wiem coś o lizaniu dupy, ale to
co robiły aniołki to już przesada. Mówiąc szczerze nie dziwie
się Lucyferowi, że od tego towarzystwa mu się w głowie
popierdoliło.
To jeszcze nie koniec wad. Otóż mały
John był anglikaninem (bo był z Anglii) i chciał, żeby absolutnie
wszyscy to wiedzieli. Na pewno znacie anielogłowych hipsterów jego
pokroju - znajomi znajomych którzy wpadają na domówkę i nim się
przedstawią to oznajmiają wszem i wobec, że albo są weganami albo
czymś jeszcze gorszym i stawiają Was tym samym w trudnej sytuacji,
bo za bufet robią jedynie chipsy z biedronki. Z takim charakterem to
może i Miltona rozchwytywano na plebaniach ale na pewno nie na
salonach. Jego nienawiść do wszelakich odmieńców, jak np.
katolicy jest w tekście widoczna. Jawne docinki ze strony autora nie
służą książce. Nie tylko książce, wiadomym jest przeca, że
nadmierne skrzywienie w jakąkolwiek stronę nigdy nie jest dobre.
Niech stracę, podam Wam nawet przykład:
'Religijny fanatyzm jest równie zły
co wojujący ateizm' - oto motto mojego drugiego szwagra. Pozwala mu
ono bez żadnych wyrzutów sumienia na różnych manifach czy gay
pride'ach okładać kijem ludzi po obu stronach barykady. Ja jednak
sens tych słów pojąłem dopiero, gdy przed laty do sąsiedniej wsi
(gmina Chlewno Górne) nieoczekiwanie wprowadził się Arab. Taki
prawdziwy, brodę miał i pociąg do łowiecek tyż. Przyjęto go bez
wideł i pochodni, jednak po pamiętnych wydarzeniach nowojorskich
zaczęto nań paczać krzywym okiem. On, chyba ze strachu, za
wszelką cenę starał się pokazać, że nie jest żadnym fanatykiem
czy terrorystą; wyrzucił z domu dwie żony, jadał kaszankę, kupił
sobie nawet świnię i nazwał ją 'Koran'. Cóż, tubylcy byli zbyt
tolerancyjni i zbyt pełni szacunku dla innych wierzeń, więc Araba
spalono w oborze za obrazę uczuć religijnych muzułmanów.
Milton ewidentnie nie znał ani mojego
szwagra ani mieszkańców z Chlewna. Jego racje są święte a
wszystko inne to herezje.
Nieźle nawrzucaliśmy temu angolowi.
Powiem Wam teraz, dlaczego mi się jego poemat tak bardzo podoba. Za
odpowiedź starczy jedno słowo - Szatan. No dobra, nie starczy,
trochę będę musiał to rozwinąć.
Szatan jest po prostu zajebisty. Równie
zajebisty co swój imiennik z dragonballa. Numer dwa na mojej tajnej
liście literackich idoli. Naprawdę uważam go za wzór do
naśladowania, przynajmniej w pewnych aspektach. Pewny siebie,
charyzmatyczny, ambitny - która z Was by nie chciała takiego
chłopa? Czy wiecie, co on zrobił po zebraniu największych batów w
dziejach? Wstał jakby nigdy nic, otrzepał się z kurzu i
niewzruszony porażką dalej knuł swoje plany. I obrotny był -
reszta upadłych już miała zacząć rozpaczać nad wygnaniem z
Nieba, ale Sataniko wyszedł na scenę i tak wszystkim nawkręcał,
że oni się ze swojego upadku zaczęli cieszyć! Nie tylko w gębie
był mocny. Jako jedyny odważył się uciec z piekła (choć tak
naprawdę nigdy z niego nie uciekł, zawsze już je w sercu miał
nosić), przedzierać przed niebezpieczny Chaos by zakraść na
Ziemię pilnowaną przez anielską armię.
Wielu w Szatanie widzi pierwowzór
bohatera bajronicznego. Takiego antihero, w konflikcie ze światem i
skazanym na porażkę, a mimo to wzbudzającym sympatię. Może
przesadą jest nazywanie Miltona satanistą ale zapewniam Was, że
Lucyfer jest najciekawszą i najbardziej złożoną postacią w tej
książce.
No, może jeszcze warto wspomnieć o
Adamie, on też nie był jakimś popychadłem. Daleko mu oczywiście
do tego, by być tak cool jak Pan na Piekle, ale wstydu nie ma. Tylko
jemu i Szatanowi udało się coś zaliczyć w książce, to już jest
coś, zważywszy na purytańskie popędy autora. Mało tego, nie
dość, że domagał się od Boga, żeby mu stworzył harem (stanęło
na jednej Ewie) to jeszcze celowo zjadł to zdradzieckie jabłko. O ile
Ewę częściowo można wytłumaczyć tym, że została skuszona
przez Diabła, to Adam wyboru dokonał świadomie. Dobrze wiedział,
co Ewcia narobiła, że złamała zakaz, że bardzo ją to odmieniło,
wiedział też, jaka czeka ją kara. Kochał ją jednak tak bardzo,
że dla niej postanowił wyrzec się nieśmiertelności i Raju.
Powiedzielibyście, że to bardzo szlachetnie z jego strony ale
akurat Milton uznał jego grzech za cięższy od grzechu Ewy.
'Raj Utrącony', jak każda
dostatecznie stara książka, był wielokrotnie tłumaczony na
polski. W większości przypadków przez dyletantów, albowiem
Boy-Żeleński tylko raz się w dziejach trafił i na dodatek lubił
tylko po francusku. Czy poszczególne wydania bardzo się od siebie
różnią trudno mi jest powiedzieć, udało mi się dostać tylko
jeden egzemplarz z Wydawnictw Szkolnych i Pornograficznych. Są
jeszcze inne wersje dostępne na rynku, nie powiem jakie dokładnie,
bo raz, że to recenzentowi na moim poziomie nie wypada a dwa, bo mi
nikt nie zapłacił.
Nie zachęcam do przeczytania całości,
nie jesteście dość twardzi i będziecie marudzić, że długie i,
że wierszem, ale choć z pierwszą częścią moglibyście się
spróbować. Jest warta wysiłku.
Milton?
Ja zapomniałem, to jego ta
powieść 'Z ogniem i mieczem'. Mnie Mery czytała ładniejsze
kawałki z niego!
(cytaty z hardego Szatana)
1. Cóż z tego,
Że z pola trzeba było
zejść? Nie wszystko
Jeszcze stracone; wola
nieskruszona,
Wieczna nienawiść, myśl o
zemście, także
Śmiałość, co każe, by
się nie poddawać.
Nigdy i nigdy nie korzyć,
na koniec
Nie dać się zdeptać
2. Jako że otchłań żadna
w swej głębinie
Nieśmiertelnego męstwa nie
uwięzi,
Więc choć i upadły i
uciemiężony,
W Nieba utratę nie wierzę
(cytat z hardego Adama)
3. Czy Cię prosiłem
Stwórco, gdym był gliną,
Abyś Człowieka ze mnie
chciał ulepić?
Czy Cię błagałem, byś
mnie wezwał z mroków
Lub tu umieścił w tym
rajskim ogrodzie?
Łomatko! "Dragonballa" się tu nie spodziewałam i zresztą nigdy nie rozumiałam jak można go oglądać - te upiorne postacie o twarzach jakby wciśniętych do środka po wypiciu wiadra soku z cytryny - jak to niby może się równać z "Czarodziejką z Księżyca"?
OdpowiedzUsuńWpis jest fajny i, co wręcz zdumiewające, można wyłuskać z niego kilka informacji o "Raju utraconym" - jak już człowiek przekopie się przez pokłady Twojego barwnego słowotoku ;) Co do treści poematu, to zastanawia mnie jedno: gdzie wcięło Ewę? Nie żebym od razu ciskała w Miltona pieszczotliwym "szowinistyczna świnia", ale widzę, że dylematy pierwszego człowieka to tylko Adam łaskawie może przeżywać. Ech, "Raj..." jak nic będzie wymagała ode mnie dużo dobrej woli ;)
PS W ramach postmęczenia z okazji dnia 40 Męczenników dodam, że przeglądam dziesiątki blogów poświęcone książkom i chyba tylko Twoje wpisy zbijają mnie z pantałyku absolutnie i całkowicie. Możesz to sobie traktować jako komplement :)
No cóż, nie będę ukrywał, jestem bardzo utalentowany. Choć bardziej przywykłem do komplementów w stylu 'och, jaki jesteś przystojny' albo 'nikt w remizie nie potrafi tańczyć tak jak ty' to doceniam i Twoje słowa :)
OdpowiedzUsuńPorównanie z czarodziejką z księżyca zachowam sobie na recenzję 'Eneidy' - ta z Merkurego miała w sobie coś z Dydony.
Nazwać Miltona szowinistą to jakby go pochwalić - jego wersja Ewy to stworzenie najbardziej układne i usłużne swojemu Panu - tj. mężczyźnie. Milton zwalczał gender :) Nie przejmuj się jednak! W raju występuje jeszcze jedna postać kobieca :D
Jeszcze jedna postać kobieca? Czy to do niej robisz aluzję pisząc, że Szatan też kogoś zaliczył? Nie wiem czy to lepsza opcja od układnej Ewy... Zmuszasz mnie po prostu do przeczytania tej książki ;)
UsuńTak jest, to o niej właśnie :) I pewnie, że to lepsza opcja niż Ewa. Z szatana było jeszcze ciacho, a trzeba przyznać, że i z niej niezła była laska, ale po ciąży nie odzyskała figury, delikatnie mówiąc.
OdpowiedzUsuńHehehe, to bardzo jest dowcipne co napisałem właśnie :) Tyle, że dla zrozumienia dowcipu trzeba wpierw przeczytać pierwsze trzysta stron, więc obawiam się, że mój humor zostanie przez potomnych wzięty za suchara :(
No chyba, że książkę zekranizują (najlepiej w 3D), wtedy będzie szansa, że ktoś skuma co i jak :)
Usuń