Czy przygotowujecie się już do
sezonu letniego? Czy zaczęliście już wyciskać z siebie siódme
poty na siłowniach i w modnych klubach fitness? Czy wymieniliście
już w swoich jadłospisach salceson i mielonkę na kiełki i
kreatynę?
Pewnie nie jest Wam, pozbawionym silnej
woli, łatwo utrzymać dietę. Nie poddawajcie się jednak; ja, Wasz
bohater, wychodzę naprzeciw tym słabościom i daję Wam to, co
pomoże zrzucić zbędne kilogramy - 'Germinal'!
Dobra, pożartowaliśmy sobie, nie ma
dla Was i Waszych tusz żadnego ratunku. Tak naprawdę 'Germinal' nie
jest polecany dla osób zbyt upasionych, bowiem ich otłuszczone
serca mogą nie wytrzymać szoku, jaki ta książka wywołuje. Moje
nawet nie drgnęło. Nie ma co się pieprzyć, jeżeli nigdy nie
mieliście depresji 'Germinal' to zmieni.
Emilek Zola, bo to o jego książce
mowa, znakomicie się nadaje do czytania w czasie sesji; on sam
bowiem z hukiem wyleciał ze studiów a mimo to się dorobił - mnie jak
dotąd udało się powtórzyć ten wyczyn w połowie. Mówi się też,
że jak ktoś nie ma szczęścia do szkół to ma szczęście w
miłości - to poniekąd prawda w jego przypadku: w młodości
zakochał był się on w prostytutce - mógł więc zaliczyć już na
pierwszej randce. Czy do kogoś z nas los tak się kiedyś
uśmiechnął? A przynajmniej przed wynalezieniem pigułki gwałtu?
No, ale do dzieła:
Żerminal jest opowieścią o losach
ludzi od pokoleń pracujących w kopalni należącej do wielkiego,
anonimowego Towarzystwa. Fabuła ogniskuje się na postaci Stefana
Lantiera, nowo przybyłego do kopalni, oraz Meheu, jego żony i
dzieci, na czele z Katarzyną, z którymi to Stefanowi przyjdzie się
zżyć. Obserwujemy ich losy podczas nadchodzącego kryzysu
ekonomicznego który całe zależne od kopalń osady wpędza w coraz
większe ubóstwo. Zdesperowani ludzie przystępują do strajku, Stefan
zostaje jednym z jego prowodyrów. Ze starcia mas ludzkich z wielkim
kapitałem tylko jedna strona będzie zwycięska. Podpowiem: ta
lepsza, to jest bogatsza.
Tak mniej więcej wygląda główna oś
utworu. Na wątki poboczne składa się życie biedoty pracującej w
kopalni oraz wielkich właścicieli którzy na koncesjach dorobili
się fortun; problemy codziennego dnia, miłostki, kłótnie, wybuchy
metanu itp.
Wiecie już o czym jest ta książka
ale, jeżeli jeszcze jej nie czytaliście, to nie macie pojęcia jaka
ona jest.
Jest ona przytłaczająca.
Nędza, głód, beznadzieja i przemoc -
wszystko to ciągnie się od pierwszej strony aż do ostatniej.
Pokazane jest jak bardzo upodlić można człowieka, zredukować do
zwierzęcia.
Zola w narkotycznym transie musiał
posłyszeć motto Hemingwaya z przyszłości: 'człowieka można
zniszczyć, ale nie pokonać'. Według źródeł z epoki miał
powiedział sobie wtedy: 'pierdol się Erni, nie każdy jest Robocop,
u mnie będzie jedno i drugie!'
Warunki w jakich przyszło tym górnikom
egzystować, bo raczej nie żyć, są porażające. Bieda wykrzywiła
ich i ich dzieci, od małego skazane cierpieć taki sam los jaki
przypadł w udziale rodzicom. Nawet bogaty zarządca fabryki, choć
opływa w dostatki też jest postacią tragiczną.
Nie ma w tej książce nic pogodnego.
Niewielu jest w niej też porządnych ludzi ale też niewielu
całkowicie złych, szarość to kolor dominujący. Wszyscy mają
przesrane, a jak już ktoś korzysta, niewiele co prawda, to ci
najgorsi, najbardziej cwani i pozbawieni skrupułów - miałbym więc
szansę się wybić w takim środowisku!
A dlaczego na wstępie napisałem, że
książka Emilka może pomóc schudnąć? Ponieważ
najpopularniejszym daniem obiadowym w Żerminalu jest nic. Jeżeli
będąc w makdonaldzie przypomnicie sobie warunki jakie panowały u
Meheudeów, to frytki staną Wam w gardle - chyba, że jesteście
zupełnie pozbawieni empatii, o co Was po cichu podejrzewam.
Le autor do tworzenia Żerminala
zabrał się sumiennie. W czasie, gdy miał już ogólny pomysł na
książkę akurat wybuchł strajk górników w Anzin (z fr. Zadupie).
Emil na pewno się ucieszył, w końcu własnymi oczyma mógł dzięki
temu oglądać pałowanie biedoty, to właśnie nazywa się
naturalizm. Spędził w Anzin blisko dwa miesiące zapoznając się z
sytuacją górników i ich rodzin. Wertował też wszystkie lewackie
broszury i teksty. Ruch robotniczy przeżywał w tamtym czasie
wielkie dni, Emil poznał głośne wówczas frakcje anarchistów,
komunistów, marksistów, anarcho-liberałów, scjentologów i innych
cudaków. Efektem tej pracy, jak i talentów samego Zoli, jest
właśnie 'Germinal' (tak na marginesie, czy to nie zabawne, że
książka, która przyniosła mu fortunę traktuje o biedzie?).
Napisany jest on bardzo obrazowo, pozbawiony jakichkolwiek upiększeń. Choć
na wskroś smutny to jednak wartościowy. Świetny język i świetna
treść - nieczęsto idzie to ze sobą w parze.
W nagrodę za tak wspaniałą lekturę
postanowiłem unieśmiertelnić jej autora pisząc o nim fraszkę,
mam nadzieję, że poznacie się na mojej wykwintnej poezji:
Emil Zola
przyjebie ci z czoła
No i na zakończenie, tradycyjnie już:
Ja zapomniałem, to jego ta
powieść 'Z ogniem i mieczem'. Mnie Mery czytała ładniejsze
kawałki z niego!
(Rodzina Meheu szykuje się o 4 rano do
wyjścia do kopalni)
1. - Filomena kaszle! - podjęła Katarzyna
nasłuchując.
Mówiła o najstarszej córce
Levaque'ów, wysokiej, dziewiętnastoletniej dziewczynie, kochance
Zachariasza, z którym miała już dwoje dzieci. Była chora na
płuca. Otrzymała zajęcia sortowaczki, gdyż nie nadawała się do
pracy pod ziemią.
- Ta to ma święte życie - mruknął
Zachariasz - wysypia się do szóstej.
2. I w głębi tego grobu, na tym
błotnistym łożu mieli swoją noc poślubną.
3. Na białą jego twarz buchnęła krew,
oczy zapałały, twarz przeszył spazm. Wstał i stali tak przed sobą
jak skamieniali, ona rumiana, tłusta, świeża, rozkwitła skutkiem
próżniaczego życia, on zniekształcony wodną puchliną,
obrzydliwy, wstrętny jak parszywy kot, dziedzicznie od pokoleń
uwsteczniony w rozwoju przez sto lat pracy i głodu .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz