1.
- ćpanie
- gwałty na nieletnich
- ostatni z wielkich utracjuszy
- rasowe i religijne uprzedzenia
2.
- dziewczyny i nic ponadto (jeszcze tak prostej podpowiedzi nie było)
Dodam jeszcze, że obie książki są born in the U.S.A. oraz pochodzą z zeszłego wieku.
Wyższy poziom czytelniczego wtajemniczenia: czytanie dwóch książek na raz. Trzeba być prawdziwym twardzielem, żeby nie bać się zeza rozbieżnego.
OdpowiedzUsuńA czy te książki coś łączy (poza pochodzeniem), czy zestawiłeś je przypadkowo?
Mając jedno tylko oko trudno dorobić się zeza rozbieżnego :)
OdpowiedzUsuńKsiążki mają raczej niewiele wspólnego, ale obie były na cenzurowanym, z czego jedna dużo bardziej niż druga. Za to w drugiej wspomniany jest autor pierwszej. Jest łatwo, tytuł drugiej książki w zasadzie jest podany.
To teraz błysnę mądrością z ciasteczka z wróżbą: w krainie ślepych jednooki jest królem ;)
UsuńW Stanach to chyba nawet "Kubuś Puchatek" był na cenzurowanym, więc to słaba podpowiedź.
Dobijasz mnie, jak to "jest łatwo"?! Że niby gdzie on jest podany?! Ech, idę sobie popłakać w kąciku...
Dobra, podpowiem jeszcze trochę. Pirsza ksionżka była zakazana, ale najwyższy sąd w mieście bosto masaczjuset zezwolił ją drukować, na procesie zeznawał m.in. ginsberg.
OdpowiedzUsuńTytuł drugiej to taki jakby antonim tej słynnej powieści rejmąta na literę 'h'
Ten Ginsberg doprowadził mnie do "Nagiego lunchu", choć nie mam pojęcia, czy ta książka pasuje do podpowiedzi o utracjuszu i tych rasowo-religijnych uprzedzeń?
UsuńTa druga to po prostu zagadka nad zagadkami: odmieniam tych nie-chłopów na różne możliwości (i nawet języki), ale taka książka po prostu nie istnieje, przyznaj się, wymyśliłeś ją! ;P
'Nagi lunch' pasuje jak ulał, bo to o niego chodzi właśnie :)
OdpowiedzUsuńSkoro z drugą masz takie problemy, że nie sypiasz po nocach, to podpowiem jeszcze więcej - napisał ją bókowski.
Ciężki kaliber - przynajmniej po tym, co o "Nagim lunchu" czytałam w opiniach. Zastanawiam się, czy Twoja recenzja przekona mnie do sięgnięcia po tę książkę - wątpię, ale możesz próbować :)
UsuńKsiążki Bukowskiego (ortograficzny nonkonformista z Ciebie ;)) Google za nic mi nie guglował, w sensie, że nie wyszukiwał - nie muszę chyba mówić, z czym kojarzą mu się "kobiety"...
Ten "lunch" mi ostatnio mignął na liście najtrudniejszych książek (tutaj: http://kayecik.blogspot.com/2014/05/lista-najtrudniejszych-ksiazek.html) - ciekawe, czy coś jeszcze z niej czytałeś (pewnie wszystko i to jeszcze w żłobku :))?
Amatorko, pełen tytuł tej listy brzmi:
OdpowiedzUsuń'lista najtrudniejszych książek, które każdy twardziel powinien znać'
Sama więc widzisz, że nie miałem wyjścia i wszystkie musiałem przerobić ;)
A do żłobka to nie chodziłem, wychowałem się w dżungli pośród goryli - stąd właśnie się wzięło moje inteligentne spojrzenie i silny pociąg do bananów.
Co do nagiego lanczu, to tym razem tylko książkę zrecenzuje, ale nie będę zachęcał do czytania, bo wyjdę na zwyrodnialca.
A czy goryla mamusia czytała Ci jakieś goryle bajki, tuląc Cię do swej włochatej piersi?
UsuńTak nagle zacząłeś się bać o swój wizerunek? Czy Tarzan wychowany przez goryle bałby się epitetu "zwyrodnialec"? No kto jest Królem Dżungli?!
Król dżungli królem dżungli, ale ta książka akurat jest dość specyficzna. Skoro nawet ja to przyznaję, to pomyśl, jaki ten NL musi być straszny!
OdpowiedzUsuńJa sobie podejrzałam parę opinii o NL, więc wyobrażam sobie specyfikę tej książki chyba dość wyraźnie. Aż nadto. W tych opiniach (nie wiem oczywiście na ile wiarygodnych, ale to osobna sprawa) przewijało się też to, że za tą specyficzną narracją niewiele jest treści, że szokuje opisami, szczegółami itp. ale że nic poza tym, więc ciekawa jestem jak Ty to odbierzesz. W sumie to jest ciekawe, co Ciebie skłoniło po sięgnięcie po nią?
UsuńWidać czytałaś recenzje dyletantów, albo, co gorsze, ludzi stroniących od narkotyków. Bardzo dobre pytanie zadałaś na końcu, na odpowiedź będziesz musiała poczekać aż do pojawienia się recenzji :)
OdpowiedzUsuńNo przepraszam, ale czy Ty to będziesz recenzował z perspektywy narkomana z długim stażem? Jeżeli wymogiem zrozumienia książki jest doświadczenie analogiczne do jej autora, to chyba jednak słabo świadczy o jakości tej literatury. Mnie w ogóle drażni taka argumentacja typu "zrozumie to ten, kto sam to przeżył" - można zrozumieć przecież coś odmiennego od naszego doświadczenia, a podobne doświadczenie nie gwarantuje automatycznie zrozumienia.
UsuńPowiedziałabym, że to oczywiste iż moje pytanie było bardzo dobre, ale znów będziesz robił wymówki, że gwiazdorzę :P
Co podskoczę to nie w takt :/ to nie tak, że do zrozumienia książki są wymagane zatkane żyły i marskość wątroby. Po prostu dla tych ludzi o nieskazitelnej moralności (lub chociaż na takich pozujących) ta książka nie przemówi. Za to dla takich jak ja - jak najbardziej :)
OdpowiedzUsuńAle gwiazdorzysz :p Dałbym Ci snikersa, ale sam wolę zjeść.
No jakie "nie w takt"? Ja tam po prostu lubię się czepiać i (uwaga komplement, choć na taki nie wygląda ;)) Ciebie przynajmniej mogę się czepiać. To nie tak, że ta wspomniana wyżej argumentacja jakoś u Ciebie się pojawia, trochę tak zabrzmiałeś, ale bardziej przypomnieli mi się ludzie, którzy robią z siebie cierpiętników na piedestale, bo nikt ich nie zrozumie, bo nie przeżył tego co oni i takie tam. I wydaje mi się, że można mieć moralność i czytać różne rzeczy nie oceniając ich przez pryzmat tej moralności, po prostu słuchając opowieści autora. I zabawne, jak niby mówisz coś o sobie, a jednocześnie tylko snujesz wokół siebie tajemnicę ;)
UsuńSmacznego! Ja już snikersa dzisiaj pochłonęłam, głównie chyba po to, żeby przypomnieć sobie że to nie jest mój ulubiony przysmak :(
Aha, ja myślałem, że zaglądasz tu bo tak świetnie piszę i obrazki są ładne, a Ty po prostu chcesz się czepiać :p Wielkimi krokami idzie nowy post, więc będziesz miała okazję ;)
OdpowiedzUsuńSam widzisz, jak wiele jeszcze musisz się nauczyć o meandrach kobiecej psychiki ;P
UsuńOstrzę ząbki i piłuję szpony z niecierpliwością :)