czwartek, 13 marca 2014

John Milton - 'Raj Utracony' co go zjadły wrony


Dragonball! Wszystkie podwórka w Polsce pustoszały gdy RTL7 łaskawie nadawał. Mało która kreskówka wywarła na post-Czarnobylskiej dzieciarni podobne wrażenie. Wszystkie dziewczynki kochały się w Szatanie Serduszko, wszyscy chłopcy, nie licząc mnie, chcieli być tak dzielni jak on (byłem wyjątkiem ponieważ, co tu dużo mówić, już wtedy byłem dzielniejszy). Sam Milton był fanem Szatana Serduszko, i to na nim właśnie się wzorował, gdy tworzył głównego bohatera swojego epickiego dzieła. Jeżeli należycie do tego radosnego pokolenia wychowanego na dragonballu, lub chociaż spaliście z kimś, kto dragonballa oglądał to 'Raj Utracony' oczaruje Was równie mocno jak moje zalotne spojrzenie.


Dziś może trudno sobie to wyobrazić ale w XVII wieku w Anglii ta książka była szalenie popularna. Przez gawiedź była ona wręcz otoczona kultem, słowem, coś jak Beatlesi i Justin Bieber razem wzięci. Po sukcesie pierwszego wydania i całej serii dodruków prognozowano, że to wielkie dzieło stanie się najczęściej drukowaną książką wszech czasów, ale Milton przegrał o włos z Jezusem Chrystusem i jego 'Biblią'.

Książka 'Małego' Johna Miltona (zgadnijcie, dlaczego rodacy nadali mu taki przydomek) zasadniczo dzieli się na dwie części, tj. na część pierwszą oraz część drugą. Wiem, że to skomplikowane, ale mam nadzieję, że nadążacie.
Księga pierwsza zaczyna się od przebudzenie Szatana w piekle po próbie przewrotu w Niebie. Wygląda to mniej więcej jak sobotni poranek na porządnym kacu: wstajesz w nieznanym miejscu, wszyscy kumple jakby śnięci, brud, smród, syf i na domiar złego to niejasne odczucie, że wczoraj zrobiłeś coś naprawdę głupiego.
Szatanek cuci kumpli, buduje zamek (Pandemonium!) i uciekła z piekła by popsuć szyki Bogu który akurat się narobił przy tworzeniu Ziemi.
Druga część skupia sie bardziej na przygodach Adama. Nie będę się wdawał w szczegóły, pewnie to znacie, pszczółki, koniki, żebra; wszystko jest cacy aż tu nagle pojawił się problem z jabłkami. Widzicie, to Szatan wylazł se na drzewo i wołał: Ewo, Ewo, weź to do buzi, weź. Ona najpierw, że nie, że się wstydzi, że w sumie to ma chłopaka, ale w końcu ulega i bierze do buzi i wtedy się Diabełek bardzo ucieszył i przez to właśnie wszyscy dziś mamy przesrane, bo to był grzech takie coś robić.
Adam i Ewa wylatują z Edenu, Szatan ma swoje pięć minut, ale w zakończeniu jest akcent optymistyczny, Archanioł Michał przepowiada bowiem zesłanie na Ziemię Jezusa. Co ciekawe Jezus jest obecny w książce już od samego początku - on osobiście wysłał wszystkie jeszcze nie diabły do piekła.

Cała fabuła może wydać się Wam krótka ale zważcie, że czytacie telegraficzny skrót. Gros poematu to rozmowy i przemyślenia różnych bohaterów o naturze dobra i zła, o wolnej woli, o sensie życia i innych rzeczach, które nie dają ludziom spokoju gdy tylko nie są zajęci pakowaniem w bicki i w łydki. Nie są to jednak wypełniacze, ideą Miltona było bowiem stworzeniem takiego dzieła, które odpowiedziałoby na Wielkie Pytania i stanowiło swoisty apendyks do 'Genesis'. Cała historia z diabłami i Edenem jest tylko rusztowaniem dla tych dywagacji.
Odstawmy jednak filozofię na bok, mam po niej mdłości jak po tych śmiesznych tabletkach które mój kumpel rozdaje dzieciom pod szkołą.

Zanim zabierzecie się za szturmowanie księgarń muszę Was uprzedzić, że 'Raj Utracony' jest napisany wierszem. Do tego wierszem białym. To już dwa minusy. Zdarzają się dłużyzny i fragmenty naprawdę słabe. Mniej więcej wszystko, co dzieje się w Niebie już po wygnaniu upadłych jest tak okropnie przesłodzone, że człek od tego gotów jest się porzygać na tęczowo. Byłem na studiach więc wiem coś o lizaniu dupy, ale to co robiły aniołki to już przesada. Mówiąc szczerze nie dziwie się Lucyferowi, że od tego towarzystwa mu się w głowie popierdoliło.
To jeszcze nie koniec wad. Otóż mały John był anglikaninem (bo był z Anglii) i chciał, żeby absolutnie wszyscy to wiedzieli. Na pewno znacie anielogłowych hipsterów jego pokroju - znajomi znajomych którzy wpadają na domówkę i nim się przedstawią to oznajmiają wszem i wobec, że albo są weganami albo czymś jeszcze gorszym i stawiają Was tym samym w trudnej sytuacji, bo za bufet robią jedynie chipsy z biedronki. Z takim charakterem to może i Miltona rozchwytywano na plebaniach ale na pewno nie na salonach. Jego nienawiść do wszelakich odmieńców, jak np. katolicy jest w tekście widoczna. Jawne docinki ze strony autora nie służą książce. Nie tylko książce, wiadomym jest przeca, że nadmierne skrzywienie w jakąkolwiek stronę nigdy nie jest dobre. Niech stracę, podam Wam nawet przykład:
'Religijny fanatyzm jest równie zły co wojujący ateizm' - oto motto mojego drugiego szwagra. Pozwala mu ono bez żadnych wyrzutów sumienia na różnych manifach czy gay pride'ach okładać kijem ludzi po obu stronach barykady. Ja jednak sens tych słów pojąłem dopiero, gdy przed laty do sąsiedniej wsi (gmina Chlewno Górne) nieoczekiwanie wprowadził się Arab. Taki prawdziwy, brodę miał i pociąg do łowiecek tyż. Przyjęto go bez wideł i pochodni, jednak po pamiętnych wydarzeniach nowojorskich zaczęto nań paczać krzywym okiem. On, chyba ze strachu, za wszelką cenę starał się pokazać, że nie jest żadnym fanatykiem czy terrorystą; wyrzucił z domu dwie żony, jadał kaszankę, kupił sobie nawet świnię i nazwał ją 'Koran'. Cóż, tubylcy byli zbyt tolerancyjni i zbyt pełni szacunku dla innych wierzeń, więc Araba spalono w oborze za obrazę uczuć religijnych muzułmanów.
Milton ewidentnie nie znał ani mojego szwagra ani mieszkańców z Chlewna. Jego racje są święte a wszystko inne to herezje.

Nieźle nawrzucaliśmy temu angolowi. Powiem Wam teraz, dlaczego mi się jego poemat tak bardzo podoba. Za odpowiedź starczy jedno słowo - Szatan. No dobra, nie starczy, trochę będę musiał to rozwinąć.
Szatan jest po prostu zajebisty. Równie zajebisty co swój imiennik z dragonballa. Numer dwa na mojej tajnej liście literackich idoli. Naprawdę uważam go za wzór do naśladowania, przynajmniej w pewnych aspektach. Pewny siebie, charyzmatyczny, ambitny - która z Was by nie chciała takiego chłopa? Czy wiecie, co on zrobił po zebraniu największych batów w dziejach? Wstał jakby nigdy nic, otrzepał się z kurzu i niewzruszony porażką dalej knuł swoje plany. I obrotny był - reszta upadłych już miała zacząć rozpaczać nad wygnaniem z Nieba, ale Sataniko wyszedł na scenę i tak wszystkim nawkręcał, że oni się ze swojego upadku zaczęli cieszyć! Nie tylko w gębie był mocny. Jako jedyny odważył się uciec z piekła (choć tak naprawdę nigdy z niego nie uciekł, zawsze już je w sercu miał nosić), przedzierać przed niebezpieczny Chaos by zakraść na Ziemię pilnowaną przez anielską armię.
Wielu w Szatanie widzi pierwowzór bohatera bajronicznego. Takiego antihero, w konflikcie ze światem i skazanym na porażkę, a mimo to wzbudzającym sympatię. Może przesadą jest nazywanie Miltona satanistą ale zapewniam Was, że Lucyfer jest najciekawszą i najbardziej złożoną postacią w tej książce.
No, może jeszcze warto wspomnieć o Adamie, on też nie był jakimś popychadłem. Daleko mu oczywiście do tego, by być tak cool jak Pan na Piekle, ale wstydu nie ma. Tylko jemu i Szatanowi udało się coś zaliczyć w książce, to już jest coś, zważywszy na purytańskie popędy autora. Mało tego, nie dość, że domagał się od Boga, żeby mu stworzył harem (stanęło na jednej Ewie) to jeszcze celowo zjadł to zdradzieckie jabłko. O ile Ewę częściowo można wytłumaczyć tym, że została skuszona przez Diabła, to Adam wyboru dokonał świadomie. Dobrze wiedział, co Ewcia narobiła, że złamała zakaz, że bardzo ją to odmieniło, wiedział też, jaka czeka ją kara. Kochał ją jednak tak bardzo, że dla niej postanowił wyrzec się nieśmiertelności i Raju. Powiedzielibyście, że to bardzo szlachetnie z jego strony ale akurat Milton uznał jego grzech za cięższy od grzechu Ewy.


'Raj Utrącony', jak każda dostatecznie stara książka, był wielokrotnie tłumaczony na polski. W większości przypadków przez dyletantów, albowiem Boy-Żeleński tylko raz się w dziejach trafił i na dodatek lubił tylko po francusku. Czy poszczególne wydania bardzo się od siebie różnią trudno mi jest powiedzieć, udało mi się dostać tylko jeden egzemplarz z Wydawnictw Szkolnych i Pornograficznych. Są jeszcze inne wersje dostępne na rynku, nie powiem jakie dokładnie, bo raz, że to recenzentowi na moim poziomie nie wypada a dwa, bo mi nikt nie zapłacił.
Nie zachęcam do przeczytania całości, nie jesteście dość twardzi i będziecie marudzić, że długie i, że wierszem, ale choć z pierwszą częścią moglibyście się spróbować. Jest warta wysiłku.



Milton?
Ja zapomniałem, to jego ta powieść 'Z ogniem i mieczem'. Mnie Mery czytała ładniejsze kawałki z niego!

(cytaty z hardego Szatana)
1. Cóż z tego,
Że z pola trzeba było zejść? Nie wszystko
Jeszcze stracone; wola nieskruszona,
Wieczna nienawiść, myśl o zemście, także
Śmiałość, co każe, by się nie poddawać.
Nigdy i nigdy nie korzyć, na koniec
Nie dać się zdeptać


2. Jako że otchłań żadna w swej głębinie
Nieśmiertelnego męstwa nie uwięzi,
Więc choć i upadły i uciemiężony,
W Nieba utratę nie wierzę

(cytat z hardego Adama)

3. Czy Cię prosiłem Stwórco, gdym był gliną,
Abyś Człowieka ze mnie chciał ulepić?
Czy Cię błagałem, byś mnie wezwał z mroków
Lub tu umieścił w tym rajskim ogrodzie?

5 komentarzy:

  1. Łomatko! "Dragonballa" się tu nie spodziewałam i zresztą nigdy nie rozumiałam jak można go oglądać - te upiorne postacie o twarzach jakby wciśniętych do środka po wypiciu wiadra soku z cytryny - jak to niby może się równać z "Czarodziejką z Księżyca"?
    Wpis jest fajny i, co wręcz zdumiewające, można wyłuskać z niego kilka informacji o "Raju utraconym" - jak już człowiek przekopie się przez pokłady Twojego barwnego słowotoku ;) Co do treści poematu, to zastanawia mnie jedno: gdzie wcięło Ewę? Nie żebym od razu ciskała w Miltona pieszczotliwym "szowinistyczna świnia", ale widzę, że dylematy pierwszego człowieka to tylko Adam łaskawie może przeżywać. Ech, "Raj..." jak nic będzie wymagała ode mnie dużo dobrej woli ;)

    PS W ramach postmęczenia z okazji dnia 40 Męczenników dodam, że przeglądam dziesiątki blogów poświęcone książkom i chyba tylko Twoje wpisy zbijają mnie z pantałyku absolutnie i całkowicie. Możesz to sobie traktować jako komplement :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, nie będę ukrywał, jestem bardzo utalentowany. Choć bardziej przywykłem do komplementów w stylu 'och, jaki jesteś przystojny' albo 'nikt w remizie nie potrafi tańczyć tak jak ty' to doceniam i Twoje słowa :)
    Porównanie z czarodziejką z księżyca zachowam sobie na recenzję 'Eneidy' - ta z Merkurego miała w sobie coś z Dydony.
    Nazwać Miltona szowinistą to jakby go pochwalić - jego wersja Ewy to stworzenie najbardziej układne i usłużne swojemu Panu - tj. mężczyźnie. Milton zwalczał gender :) Nie przejmuj się jednak! W raju występuje jeszcze jedna postać kobieca :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze jedna postać kobieca? Czy to do niej robisz aluzję pisząc, że Szatan też kogoś zaliczył? Nie wiem czy to lepsza opcja od układnej Ewy... Zmuszasz mnie po prostu do przeczytania tej książki ;)

      Usuń
  3. Tak jest, to o niej właśnie :) I pewnie, że to lepsza opcja niż Ewa. Z szatana było jeszcze ciacho, a trzeba przyznać, że i z niej niezła była laska, ale po ciąży nie odzyskała figury, delikatnie mówiąc.
    Hehehe, to bardzo jest dowcipne co napisałem właśnie :) Tyle, że dla zrozumienia dowcipu trzeba wpierw przeczytać pierwsze trzysta stron, więc obawiam się, że mój humor zostanie przez potomnych wzięty za suchara :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No chyba, że książkę zekranizują (najlepiej w 3D), wtedy będzie szansa, że ktoś skuma co i jak :)

      Usuń