niedziela, 14 grudnia 2014

Zapowiedź #106


Już wkrótce nowa recenzja! Oto wskazówki do nadchodzącej książki:

- Żydy i Ruskie
- Оде́са
- Nazwisko autora jest zawarte w powyższym obrazie niderlandzko-warszawskiego mistrza

wtorek, 28 października 2014

Zapowiedź #107



Spróbujcie odgadnąć jaka książka już za tydzień będzie recenzowana. Na jej tytuł składają się tylko dwa słowa:
- Pierwsze słowo pojawia się w zwrocie, który wykrzykują gorące dziewczyny gdy widzą mnie pierwszy raz nago: "wow, ale jest ... "
- Drugie słowo to "Gatsby"

poniedziałek, 20 października 2014

"Paragraf 22" by Jospeh Heller


Jak wszyscy wiemy Polska wyjebawszy niemiłosiernie Brazylię została miszczem świata w siatkówce. Postanowiłem na tę okoliczność dać Narodowi powód do jeszcze większej dumy i radości, mianowicie nowy post!

(minuta dumy i radości...)

No, skoro już się wszyscy óradowali to przejdźmy może do meritum. Nie wiem czy pamiętacie zamierzchłe czasy poprzedniej recenzji w której to chwaliłem się, że opisywane w 'Wilku Stepowym' wydarzenia są podobne z moimi sercowymi doświadczeniami. Teraz będę się chwalił jeszcze bardziej, bo w 'Paragrafie 22' są opisane wydarzenia w których osobiście brałem udział!
Chodzi konkretnie o zajmujące sporą część książki alianckie naloty bombowe na Bolonię w roku Pańskim anno domini 1944 A.D. Ja też tam walczyłem, pod Bolonią, pamiętam to wyraźnie. Odłamek urwał mi wówczas nogę, na szczęście tylko od kolana wzwyż, więc nie przerwało to mojej wielkiej kariery biegacza.

czwartek, 31 lipca 2014

Zapowiedź #108



Już kurwa wkrótce nowa recenzja! Oto podpowiedzi:
- Bombowa książka ;)
- Ostatni Asyryjczyk w USAF
- §
- numerek (z i bez podtekstów)

środa, 23 lipca 2014

Hermann Hesse i jego "Wilk Stepowy"


Byłem już po robocie i miałem iść na dziwki, gdy posłyszałem zew. Dźwięk dochodził z księgarni - rozniosłem drzwi na kopach i w środku zobaczyłem wilka. On paczał na mnie, a ja paczałem na niego, leżał na półce 'wszystek za 10 zeta'. Wiedziałem, co musi zostać zrobione.
Pobiegłem szybko do domu, zgniotłem skarbonkę w mojej mocarnej dłoni, policzyłem grosiki, mama mi dołożyła jeszcze złotówkę i co tchu pognałem z powrotem do księgarni.

W ten właśnie sposób pierwsza z wielu książek Hessego znalazła się w moich rękach. Zaryzykowałem z tym zakupem, ale się nie zawiodłem. Okazało się, że Herman i ja nadajemy na tych samych falach, przypasował mi on jak żaden inny facet przed nim i po nim. Ej, nic między nami nie było! Zresztą, przysłowie mówi, że raz w dupę to jeszcze nie pedał.
Egzystencjalizm, samopoznanie, poszukiwanie sensu, filozofie wschodu - w tych branżach robił nasz niemiaszek. Byłem kiedyś małą dziewczynką i strasznie mnie rajcowały takie tematy, a teraz jestem dorosłym facetem i nadal mnie to kręci. Nie wszyscy jednak podzielają mój zachwyt nad Hermankiem.
Ogólnie rzecz biorąc są na świecie dwa rodzaje ludzi: ci, co chodzą grupami i ci, co chodzą samopas. Hesse to pisarz tylko dla tych drugich, do pozostałych nie trafi zupełnie. Nie chcę powiedzieć, że indywidualiści są w jakiś sposób lepsi od jednostek bardziej uspołecznionych, po prostu im twórczość Chessego bardziej przypadnie do gustu. Niemniej jednak każdy bywa czasami outsiderem; kiedy czas będzie odpowiedni spróbujcie się z jego książkami, może coś Wam dadzą.

sobota, 28 czerwca 2014

Zapowiedź #109


Już wkrótce nowa recenzja! Dwie odpowiedzi niech Was naprowadzą na tytuł.

1. Główni bohaterowie prawie nazywają się Harry i Hermiona

2. Born to be wild!

wtorek, 24 czerwca 2014

Książki Równoległe: Bukowski - 'Kobiety' vs. Burroughs - 'Nagi Lunch'



Czarodzieju! Skurwysynu! Ruchaj mnie! Ruchaj! Ruchaj!
                                                                                  -W.S Burroughs

Przed Wami w mordę kopane pięć stron recenzjo-porównania i cała kopa zabawnych cytatów na końcu. Pamiętacie jak wspominałem, że ten blog nie jest odpowiedni dla mięczaków? Dzisiejsze książki na pewno się dla nich nie nadają. Nie tylko o mięczaków mi chodzi, ale o tych wszystkich, którzy literaturę traktują jako wzniosłą Sztukę a sami mają wykrochmalone kołnierze i poukładani są od a do zet.
Ale w mojej duszy chaos! Ja mogę to czytać!

Recki te, choć wspaniałe, ukazują się z nielichym opóźnieniem. Zostawcie jednak widły i noże, bo to nie z mojej winy ono wynikło. Znaczy, może trochę:
Ostatnio po meczyku mojego RKSu ukochanego razem chłopakami pojechaliśmy do miasta, ale tym razem nie na targ, a na densing.
Wieczorek taneczny trochę wymknął się nam spod kontroli i ani się człek nie obejrzał, a już siedział na dołku z zarzutem rozboju i zbiorowego gwałtu. Cała ta sytuacja wywołała moje najgłębsze oburzenie, krzyknąłem więc do pilnującego nas policjanta:
-pierdolę twoją matkę, psi synu!
Pech chciał, że tym policjantem okazał się być mój syn, więc obelga nijak nie mogła odnieść skutku.
Co gorsza, sędzia (dobrodziejstwo sądów 24-godzinnych) nie zgodził się nas wypuścić, chyba, że wpłacimy kaucję. Tłumaczyłem pajacowi, że w domu mam akurat tyle butelek po piwie co nas siedzi, więc będzie na tę kaucję, ale nie chciał mnie słuchać. Cholerny dupek. No cóż, parę dni odsiedziałem; nie było źle, nawet zrobiłem sobie nowy tatuaż na pośladku.
Myślicie może, że tylko mnie tak niesprawiedliwie traktuje policja i sądy? Otóż nie, podobne przygody to wręcz cecha rozpoznawcza obu naszych dzisiejszych autorów - Czarliego 'Karola' Bukowskiego (Kobiety) i Williama 'eS' Burroughsa (Nagi Lunch).

Obie książki, podobnie jak ich autorzy, uchodzą za dość obrazoburcze i mocno kontrowersyjne. Choć jestem fanem Borroughsa to Bukowskiego nie trawię i gardzę nim po prostu. Zwykle jak kogoś nie lubię, to automatycznie odmawiam mu wszelkich pozytywnych cech (odwrotny efekt halo), jednak w wypadku Karola to nie zachodzi. Niechętnie muszę przyznać, że Bukowski potrafił pisać całkiem zgrabnie. Borroughs, choć jakoś dużo lepiej nie pisał, to jednak w swoich tekstach nigdzie się nie wymądrzał i nikogo nie sądził. No i miał poczucie humoru, a to też ważne.
Nasi pisarze-degeneraci bardzo późno odnieśli sukcesy wydawnicze. Czy może inaczej, dość późno odnieśli skandale wydawnicze, bo liczba sprzedanych egzemplarzy nie była sukcesem. Wydanie 'Nagiego Lanczu' było możliwe dopiero po procesie przed amerykańskim sądem i nie będzie chyba przesadą twierdzić, że wyrok utorował drogę Bukowskiemu dwie dekady później.


piątek, 23 maja 2014

Już wkrótce pojawią się dwa tytuły, można zgadywać:
1.
- ćpanie
- gwałty na nieletnich
- ostatni z wielkich utracjuszy
- rasowe i religijne uprzedzenia

2.
- dziewczyny i nic ponadto (jeszcze tak prostej podpowiedzi nie było)

Dodam jeszcze, że obie książki są born in the U.S.A. oraz pochodzą z zeszłego wieku.

niedziela, 18 maja 2014

EPICKI Epos o Gilgameszu



Jak powiedziała mi raz dziewczyna założywszy sobie strapona - a teraz zabawimy się trochę inaczej. Dziś właśnie tak będzie - i nie chodzi mi o lewatywę, tylko o inność - bo omówię Wam, spragnieni fani, coś, co tak naprawdę ciężko uznać za książkę, a będzie to Epos o Gilgameszu. Gdybym epicki ten epos miał opisać jednym tylko słowem to tym słowem byłoby kureskodobryojajebie.
Nie marudźcie proszę, że to jakiś staroć suchy jak pieprz (lub coś innego na p), bowiem nie wiecie co, i nie wiecie o kim mówicie. Gilgamesz to największy kozak starożytnej literatury ever. Jeżeli nie wierzycie, to sprawdźcie tylko, jak się ten epik zaczyna:

'Który wszystko widział po krańce świata, poznał morza i góry przemierzył, w mrok najgłębszy zajrzał, z przyjacielem pospołu wrogów pokonał. Zdobył mądrość, wszystko widział a przejrzał, widział rzeczy zakryte, wiedział tajemne, przyniósł wieści sprzed wielkiego potopu. Kiedy w drogę daleką wyruszył, zmęczył się ogromnie, przyszedł z powrotem.
Na kamieniu wyrył powieść o trudach.'

I co? Już po tych kilku pierwszych wersach widać, że mamy do czynienia z nie jakaś pierwszą lepszą łajzą, ale z prawdziwym twardzielem. To jeszcze nie koniec epickości:

'Większy jest nad wszystkich mężów Gilgamesz, w dwóch trzecich bogiem będący, w jednej trzeciej człowiekiem. Widok jego ciała jest niezrównany. Głowę jako byk nosi wysoko. Ciosu oręża jego z niczym nie zrównasz, drużyna jego staje na odgłos bębna.'
(Hehe, zakładam, że w ostatnim zdaniu słowo 'drużyna' użyto jako metafory ;)

poniedziałek, 5 maja 2014


Już wkrótce:

- Gliniane tabliczki
- You are the duke, you're a number one!

Przyznaję, tytuł trudny do odgadnięcia ale co jeden zaszyfrował inny może odgadnąć :)
 



środa, 30 kwietnia 2014

Włodek Reymont - 'Ziemia Obiecana' a wódeczka rozlana

  

Poznałem więc niedawno niezłą laskę na melanżu. Znaczy wydawała się być niezła, pod kilogramami szpachli na twarzy trudno dostrzec jest mankamenty urody. Spojrzałem na nią znacząco i wskazałem palcem w stronę toalet, ale ona nie zareagowała - dawno nie spotkałem tak opornej sztuki. Jak na prawdziwego dżentelmena przystało postawiłem jej browara i zapytałem, czy bolało jak spadała z nieba. Pomimo mojego świetnego podrywu rozmowa niespecjalnie się kleiła, zmieniło się to na szczęście w momencie, gdy zeszliśmy na sprawy rodzinne:
- Muszę bratowi jakiś prezent kupić na urodziny. Olej do beemki dostanie od starego, to ja pewnie będę musiała jakąś książkę mu kupić, ale nie wiem jakom.
Odparłem na to:
- Spoko laleczka, coś zaradzimy. Widzisz, są takie książki, które przeczytane w odpowiednim wieku, sprawiają że człek bierze je sobie do serca bardziej niż inne. Jak dotąd napotkałem tylko trzy takie pozycje. Pierwszą, przy okazji spaloną, był 'Buszujący w zbożu'. Miałem zdrowo po czterdziestce gdy go przeczytałem i żałowałem wielce, że nie zrobiłem tego mając lat siedemnaście. Stałaby się wówczas 'buszujek' moją ulubioną książką i kto wie, może wpłynąłby na mnie na tyle, że sam zastrzeliłbym tego Ringo Starr'a. Druga książka to Keruackowskie 'W Drodze'. Choć dziś wydaje mi się dość naiwna to dla dwudziestojednolatka szukającego własnej drogi (hehe, dowcipasek ze mnie) była rzeczą naprawdę mocną. Trzecia i ostatnia na tej liście jest 'Ziemia Obiecana'. Chyba najlepsza rzecz, jaką można przeczytać przechodząc przez ten niewyraźny punkt oddzielający młodość górną i durną od wieku męskiego, wieku klęskiego.
Moja przemowa odniosła oczekiwany skutek. Cizia zachwyciła się i zaczęła szczebiotać:
- Och, ale jesteś inteligentny, i jaki mądry, tyle ci mam do powiedzenia...
Nie dałem jej rozwinąć myśli - kazałem oszczędzać język bo przyda jej się zaraz do czegoś innego i ruszyliśmy razem do wc na tle zachodzącego słońca.

wtorek, 8 kwietnia 2014


Już wkrótce:

- carska Rosja
- dużo bawełny 
- brak wuja Toma

Ponadto nowa seria graficzna współtworzona przez Rubensa, Michała Anioła i innych!


środa, 2 kwietnia 2014

Anthony Burgess - 'Doktorze, lecz się sam'



'Doktorze, lecz się sam' to mniej znana książka tego znanego kolesia od 'Mechanicznej Pomarańczy', Anthony Burgess'a. Większość kojarzy go, jesli w ogóle kojarzy, właśnie przez film Kubricka - ten z gołymi cycami i biciem starców. Film lubili wszyscy, poza Burgessem, który w świadomości mas stał się nagle gwiazdą jednego przeboju. Bolało go to tym bardziej, że był to jednak pisarz ceniony przez krytyków i prawie tak płodny jak ma bratowa, zwana pieszczotliwie Maciorą. Inną jego bolączką było to, że pomimo niewątpliwych sukesów na rynkach zachodnich w Polsce niespecjalnie chciano go czytać. Słyszałem plotkę, że popełnił samobójstwo celowo zarażając się rakiem płuc, gdy dowiedział się, że w Kraju Przywiślańskim nie przetłumaczono całej jego bibliografii. Nie wiem, czy ta informacja jest prawdziwa, moje źródło nie miało na sobie spodni i było na kwasie. Jak było naprawdę wie tylko Bóg i wróżbita Maciej, a ja Wam dziś przybliżę rzeczonego już 'Doktora'. Jestem przekonany, że ta pozycja Wam się spodoba i, że polubicie głównego bohatera, sympatycznego doktora Edwina Spindrift'a. Macie w końcu z nim tyle wspólnego: Spindrift też cierpiał na spore problemy z potencją, a jego żona się puszczała.

poniedziałek, 17 marca 2014

Już wkrótce:

- Świetna recenzja
- Doppel giny
- Szyk przestawny
- Jedna Renate i dwóch Żydów
- Londyn Zdrój

Do podpowiedzi to poniekąd można zaliczyć słowa 'Alex the Large'

czwartek, 13 marca 2014

John Milton - 'Raj Utracony' co go zjadły wrony


Dragonball! Wszystkie podwórka w Polsce pustoszały gdy RTL7 łaskawie nadawał. Mało która kreskówka wywarła na post-Czarnobylskiej dzieciarni podobne wrażenie. Wszystkie dziewczynki kochały się w Szatanie Serduszko, wszyscy chłopcy, nie licząc mnie, chcieli być tak dzielni jak on (byłem wyjątkiem ponieważ, co tu dużo mówić, już wtedy byłem dzielniejszy). Sam Milton był fanem Szatana Serduszko, i to na nim właśnie się wzorował, gdy tworzył głównego bohatera swojego epickiego dzieła. Jeżeli należycie do tego radosnego pokolenia wychowanego na dragonballu, lub chociaż spaliście z kimś, kto dragonballa oglądał to 'Raj Utracony' oczaruje Was równie mocno jak moje zalotne spojrzenie.

poniedziałek, 24 lutego 2014


Jusz wkrutce:

- Aniołki
- Sataniści
- Bitwa epickiejsze niż u Tolkiena
- Miejsca i postacie znane z Diablo II (no, z mitologii w sumie też)
- Jedna tylko laska, za to goła

sobota, 15 lutego 2014

F. Scott Fitzgerald - 'Czuła jest Noc'


I co? Zobaczyli Fitzgeralda w tytule posta i już myślą, że będzie 'Wielki Gatsby'? Nie ma!
Wbrew temu, co dotąd sądziliście Franek napisał więcej niż jedną książkę. Mało tego, napisał on więcej niż jedną zajebistą książkę.
Oczywiście dla kręgu ludzi kulturalnych, do którego to nikt z Was raczej nie należy, to żadna nowość, ale dla całej reszty to nielichy szok; myślicie sobie teraz pewnie:
'Ale jak to, ja przez całe życie nie przeczytałem ani jednej książki a był ktoś, kto zdołał jakąś napisać? I to na dodatek kilka, różnych?'
Dobra, już się z Was nie naśmiewam, w końcu i tak cały czas robią to Wasi rodzice i znajomi.

'Czuła jest noc' uchodzi za jedną z najlepszych książek zeszłego wieku (ależ ten czas leci!).
Natknąłem się na nią w niesławnej 'Kuźni' - najostrzejszej siłce dla najtępszych karków. Nim ją stamtąd wykradłem robiła za podkładkę ławeczki do wyciskania sztangi. Zapytałem raz Napinacza, największego koksa w dziejach i właściciela 'Kuźni' w jednym, dlaczego wykorzystują Fitzgeralda do takich celów. Odparł on:
'Nie każda książka się do tego nadaje. Nie mogliśmy przecież wziąć 'Przeminęło z wiatrem' i bezceremonialnie rzucić na podłogę - jest przecież za grube, nie wyrównałoby ławeczki i bicki by krzywo rosły. Przejrzeliśmy z chłopakami nasze biblioteczki i podjęliśmy decyzję, by zastosować znacznie cieńszą 'Czuła jest noc'. Jak sam widzisz dla wysokiej literatury jest miejsce i w życiu powszednim.'

poniedziałek, 3 lutego 2014

Nowa recenzja już wkrótce; zamieszczam podpowiedzi, więc można zgadywać jaka to będzie książka:

- Gruba kasa
- Kręgi artystyczne i arystokratyczne
- Wóda i seks
- Młoda aktoreczka i napalony pan doktor
- F. Scott Fitzgerald 

wtorek, 28 stycznia 2014

Sakre ble! Emil Zola - 'Germinal'

Czy przygotowujecie się już do sezonu letniego? Czy zaczęliście już wyciskać z siebie siódme poty na siłowniach i w modnych klubach fitness? Czy wymieniliście już w swoich jadłospisach salceson i mielonkę na kiełki i kreatynę?
Pewnie nie jest Wam, pozbawionym silnej woli, łatwo utrzymać dietę. Nie poddawajcie się jednak; ja, Wasz bohater, wychodzę naprzeciw tym słabościom i daję Wam to, co pomoże zrzucić zbędne kilogramy - 'Germinal'!


Dobra, pożartowaliśmy sobie, nie ma dla Was i Waszych tusz żadnego ratunku. Tak naprawdę 'Germinal' nie jest polecany dla osób zbyt upasionych, bowiem ich otłuszczone serca mogą nie wytrzymać szoku, jaki ta książka wywołuje. Moje nawet nie drgnęło. Nie ma co się pieprzyć, jeżeli nigdy nie mieliście depresji 'Germinal' to zmieni.

Emilek Zola, bo to o jego książce mowa, znakomicie się nadaje do czytania w czasie sesji; on sam bowiem z hukiem wyleciał ze studiów a mimo to się dorobił - mnie jak dotąd udało się powtórzyć ten wyczyn w połowie. Mówi się też, że jak ktoś nie ma szczęścia do szkół to ma szczęście w miłości - to poniekąd prawda w jego przypadku: w młodości zakochał był się on w prostytutce - mógł więc zaliczyć już na pierwszej randce. Czy do kogoś z nas los tak się kiedyś uśmiechnął? A przynajmniej przed wynalezieniem pigułki gwałtu? No, ale do dzieła:

niedziela, 19 stycznia 2014

Hrabal - 'Lekcje tańca dla starszych i zaawansowanych' - czyli dla mnie



Dziś będzie o Bohumilu 'Bohunie' Hrabalu. Będzie też krótko. Mógłbym oczywiście rozpisać się na 3 strony, ale kto to widział, żeby recenzja była dłuższa niż sama książka?

Nie wiem, czy wypada się tym chwalić, ale przeczytałem dotąd dwie książki Chrobala. Pierwszą była 'Zbyt Głośna Samotność' która była tak przygnębiająca, że odsunęła mnie od dzielnego Czecha na długi czas. Nie była to zła książka, o nie, jedno dobre pióro łatwo rozpozna drugie. (jasne, mogę być skromny ale wolę być szczery ;)
Wiało od 'Samotności' taką beznadzieją, że bałem się, coby nie zarazić się depresją.
Od tamtego czasu obiecałem dać sobie porządnie w mordę jeżeli jeszcze raz po jego książki sięgnę. No cóż, stało się jak się stało ale nie będę przecież bił okularnika.
Z początku chciałem przeczytać tylko jedno zdanie i ładnie się wpakowałem, 'Lekcje tańca' składają się bowiem tylko z jednego zdania. Całkiem sprytnie, jak na Czecha.

piątek, 17 stycznia 2014

JP Sartre - 'Słowa' nie czyny, wóda nie driny



Czy widzieliście kiedyś na murach podłych dzielnic napisy 'JP na 100%' ? To logo widnieje na bluzach najgorszych osiedlowych drechów (Babciu, bez obrazy!) i raperów z półświatka.
A czy nie jest powszechnie wiadomym, że na każdej plebani, we Watykanie u Papieżyka i nawet w samym Niebie, czy nie ma tam fanatyków z pokolenia JP II?
Kim jest ten tajemniczy, nieuchwytny JP który tak rozpala głowy zbuntowanej młodzieży? Ja wiem to i pozwólcie, że tą wiedzą się z Wami podzielę.

Aktor Jean-Paul Belmondo to facet wyjątkowo przystojny i bardzo popularny. Chodzi jednak o innego Jean-Paula - o Sartre'a, który za życia był jego dokładny przeciwieństwem – brzydkim jak noc i lubianym jak syfilis.
Ja, jako człek uprzedzony do wszystkiego co chodzi i pełza z początku krzywym okiem patrzyłem na 'Słowa'. Bałem się bowiem, że podobnie jak 'Tako rzecze Zaratustra' będzie nudne, naciągane i ogólnie całkiem do Niczego. (Owacja na stojąco za dowcip!)
Sam Jean-Paul nie pomagał mi się przełamać, cały ten trudny do przyjęcia egzystencjalizm, wolna miłość (fuj!) i odpychająca fizjonomia. Pamiętam tą jego pochmurną twarz pogardliwie patrzącą z czarno-białego zdjęcia. Sartre – ten, który wzgardził nagrodą Nobla. Ten, którego książki wywoływały zamieszki na ulicach. Ten, którego algierscy terroryści próbowali zamordować.
Koleś był tak znienawidzony, że wspomniał o nim nawet Forsythe w thrillerze 'Dzień Szakala' (cytuję ze łba: a jak już zajmiemy się de Gaullem to Sartre pójdzie wisieć).