Czy przygotowujecie się już do
sezonu letniego? Czy zaczęliście już wyciskać z siebie siódme
poty na siłowniach i w modnych klubach fitness? Czy wymieniliście
już w swoich jadłospisach salceson i mielonkę na kiełki i
kreatynę?
Pewnie nie jest Wam, pozbawionym silnej
woli, łatwo utrzymać dietę. Nie poddawajcie się jednak; ja, Wasz
bohater, wychodzę naprzeciw tym słabościom i daję Wam to, co
pomoże zrzucić zbędne kilogramy - 'Germinal'!
Dobra, pożartowaliśmy sobie, nie ma
dla Was i Waszych tusz żadnego ratunku. Tak naprawdę 'Germinal' nie
jest polecany dla osób zbyt upasionych, bowiem ich otłuszczone
serca mogą nie wytrzymać szoku, jaki ta książka wywołuje. Moje
nawet nie drgnęło. Nie ma co się pieprzyć, jeżeli nigdy nie
mieliście depresji 'Germinal' to zmieni.
Emilek Zola, bo to o jego książce
mowa, znakomicie się nadaje do czytania w czasie sesji; on sam
bowiem z hukiem wyleciał ze studiów a mimo to się dorobił - mnie jak
dotąd udało się powtórzyć ten wyczyn w połowie. Mówi się też,
że jak ktoś nie ma szczęścia do szkół to ma szczęście w
miłości - to poniekąd prawda w jego przypadku: w młodości
zakochał był się on w prostytutce - mógł więc zaliczyć już na
pierwszej randce. Czy do kogoś z nas los tak się kiedyś
uśmiechnął? A przynajmniej przed wynalezieniem pigułki gwałtu?
No, ale do dzieła: