wtorek, 28 stycznia 2014

Sakre ble! Emil Zola - 'Germinal'

Czy przygotowujecie się już do sezonu letniego? Czy zaczęliście już wyciskać z siebie siódme poty na siłowniach i w modnych klubach fitness? Czy wymieniliście już w swoich jadłospisach salceson i mielonkę na kiełki i kreatynę?
Pewnie nie jest Wam, pozbawionym silnej woli, łatwo utrzymać dietę. Nie poddawajcie się jednak; ja, Wasz bohater, wychodzę naprzeciw tym słabościom i daję Wam to, co pomoże zrzucić zbędne kilogramy - 'Germinal'!


Dobra, pożartowaliśmy sobie, nie ma dla Was i Waszych tusz żadnego ratunku. Tak naprawdę 'Germinal' nie jest polecany dla osób zbyt upasionych, bowiem ich otłuszczone serca mogą nie wytrzymać szoku, jaki ta książka wywołuje. Moje nawet nie drgnęło. Nie ma co się pieprzyć, jeżeli nigdy nie mieliście depresji 'Germinal' to zmieni.

Emilek Zola, bo to o jego książce mowa, znakomicie się nadaje do czytania w czasie sesji; on sam bowiem z hukiem wyleciał ze studiów a mimo to się dorobił - mnie jak dotąd udało się powtórzyć ten wyczyn w połowie. Mówi się też, że jak ktoś nie ma szczęścia do szkół to ma szczęście w miłości - to poniekąd prawda w jego przypadku: w młodości zakochał był się on w prostytutce - mógł więc zaliczyć już na pierwszej randce. Czy do kogoś z nas los tak się kiedyś uśmiechnął? A przynajmniej przed wynalezieniem pigułki gwałtu? No, ale do dzieła:

niedziela, 19 stycznia 2014

Hrabal - 'Lekcje tańca dla starszych i zaawansowanych' - czyli dla mnie



Dziś będzie o Bohumilu 'Bohunie' Hrabalu. Będzie też krótko. Mógłbym oczywiście rozpisać się na 3 strony, ale kto to widział, żeby recenzja była dłuższa niż sama książka?

Nie wiem, czy wypada się tym chwalić, ale przeczytałem dotąd dwie książki Chrobala. Pierwszą była 'Zbyt Głośna Samotność' która była tak przygnębiająca, że odsunęła mnie od dzielnego Czecha na długi czas. Nie była to zła książka, o nie, jedno dobre pióro łatwo rozpozna drugie. (jasne, mogę być skromny ale wolę być szczery ;)
Wiało od 'Samotności' taką beznadzieją, że bałem się, coby nie zarazić się depresją.
Od tamtego czasu obiecałem dać sobie porządnie w mordę jeżeli jeszcze raz po jego książki sięgnę. No cóż, stało się jak się stało ale nie będę przecież bił okularnika.
Z początku chciałem przeczytać tylko jedno zdanie i ładnie się wpakowałem, 'Lekcje tańca' składają się bowiem tylko z jednego zdania. Całkiem sprytnie, jak na Czecha.

piątek, 17 stycznia 2014

JP Sartre - 'Słowa' nie czyny, wóda nie driny



Czy widzieliście kiedyś na murach podłych dzielnic napisy 'JP na 100%' ? To logo widnieje na bluzach najgorszych osiedlowych drechów (Babciu, bez obrazy!) i raperów z półświatka.
A czy nie jest powszechnie wiadomym, że na każdej plebani, we Watykanie u Papieżyka i nawet w samym Niebie, czy nie ma tam fanatyków z pokolenia JP II?
Kim jest ten tajemniczy, nieuchwytny JP który tak rozpala głowy zbuntowanej młodzieży? Ja wiem to i pozwólcie, że tą wiedzą się z Wami podzielę.

Aktor Jean-Paul Belmondo to facet wyjątkowo przystojny i bardzo popularny. Chodzi jednak o innego Jean-Paula - o Sartre'a, który za życia był jego dokładny przeciwieństwem – brzydkim jak noc i lubianym jak syfilis.
Ja, jako człek uprzedzony do wszystkiego co chodzi i pełza z początku krzywym okiem patrzyłem na 'Słowa'. Bałem się bowiem, że podobnie jak 'Tako rzecze Zaratustra' będzie nudne, naciągane i ogólnie całkiem do Niczego. (Owacja na stojąco za dowcip!)
Sam Jean-Paul nie pomagał mi się przełamać, cały ten trudny do przyjęcia egzystencjalizm, wolna miłość (fuj!) i odpychająca fizjonomia. Pamiętam tą jego pochmurną twarz pogardliwie patrzącą z czarno-białego zdjęcia. Sartre – ten, który wzgardził nagrodą Nobla. Ten, którego książki wywoływały zamieszki na ulicach. Ten, którego algierscy terroryści próbowali zamordować.
Koleś był tak znienawidzony, że wspomniał o nim nawet Forsythe w thrillerze 'Dzień Szakala' (cytuję ze łba: a jak już zajmiemy się de Gaullem to Sartre pójdzie wisieć).