piątek, 12 czerwca 2015

Recenzja: Janusz Głowacki "Z głowy"




Recenzujemy dziś, tak dla odmiany, trochę prozy rodzimej i, jakby tego było mało, współczesnej. Oto moje wrażenia z lektury 'Z głowy' Janusza Głowackiego:

Z głowy? Chyba raczej z dupy. Weź ty się kurwa, Janósz, za uczciwą robotę, bo z pisania nie wyżyjesz.

The End

3 komentarze:

  1. Widzę, że moda na minimalizm udzieliła się także Tobie :) I tylko jedno mnie zastanawia: po co w ogóle chwyciłeś za tę książkę? Czego się spodziewałeś?

    OdpowiedzUsuń
  2. Cusz, przeczytałem ją, bo mi wmawiano, że jest całkiem klawa. To było dawno temu i podówczas bardziej polegałem na sądach innych osób :) Do Głowackiego zraziłem się za to bardzo i upust temu, skromy bo skromny, dałem na połach mojego fantastycznego bloga, przez co gardzić głowackim będą i przyszłe pokolenia :)
    Ale, ale, teraz dla odmiany będzie recenzja dobrej książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, blog i bloger z Misją! ...Z tym, że nie wiem, czy Internet to wystarczająco trwała materia do wykuwania przekazów dla potomnych - bo co, jeśli ktoś kliknie jakiś czerwony guzik i wyłączy cały net? ;) O biedni, zagubieni czytelnicy z przyszłości!
      Dla odmiany po Głowackim, czy dla odmiany po wszystkim co dotychczas recenzowałeś? ;P

      Usuń