środa, 4 grudnia 2013

Mikołaj Gogol 'Taras Bulba'


Zamiast wstępu:
Jeżeli czytają to jakieś głąby to dla jasności powiadam, że Taras to imię, dość popularne na Ukrainie, a Bulba to nazwisko. Tytuł książki jest więc imieniem i nazwiskiem głównego bohatera, rzecz bardzo oryginalna i niemal niespotykana.


Ukraińcy mają takie powiedzenie: Od Bohdana do Iwana nie było Hetmana.
Mowa w nim, jak się słusznie domyślacie, o Chmielnickim i Mazepie; uchodzą oni za największych przywódców kozackich. No, przynajmniej spośród figur historycznych. W niezbadanych odmętach beletrystyki jest jeszcze jeden hetman, nie mniej sławny od dwójki wcześniej wymienionych...




Wysoki, silny, seksowny, przystojny, sprytny, antysemita, polakożerca i dzieciobójca – te słowa pasują tylko do jednej postaci literackiej – panie i panowie, przedstawiam Tarasa Bulbę! Powiem Wam, i niech mnie biją jak rudego psa jeśli kłamię, że Taras to prawdziwy kozak.


"Taras Bulba" to jedna z dwóch tylko powieści niezrównanego Mikołaja Gogola (nie Googla). Już od pierwszego wydania okrzyknięta została książką antypolską i antyżydowską. Nie wiem dokładnie kto ją tak obwołał, wiem natomiast, że był debilem, do tego wrócę po krótkim, acz zacnym, opisie fabuły.
Akcja rozgrywa się na Ukrainie i trochę też w Polsce, w takiej Warszafce nawet, tam koło Złotych Tarasów (stąd też ich nazwa, od Bulby, ehehehe. Suchar ze mnie).
Czas? Radosny wiek XVII. Dwaj bracia, Andrij i Ostap powracają z nauk w Kijowie do domu rodzinnego. W progu wita ich tatko – tytułowy Taras Be. W ramach edukacji zabiera synów na Sicz by z autopsji dowiedzieli się, co to znaczy być Kozakiem, czyli: jak należy pić na umór, jak się topi Żydów w Dnieprze, jak się sierpem ucina Polkom cycki, jak się rzuca niemowlętami o ściany, jak się zrywa rozejm i tak dalej. Dochodzi do powstania, Kozacy grabią kolejne miasta aż dochodzą pod mury Dubna i rozpoczynają oblężenie, polscy obrońcy zaś – głodówkę. Obroną miasta dowodzi pan wojewoda. Wyobraźcie sobie, że pan wojewoda ma całkiem niezłą córeczkę. Nigdy nie zgadniecie, w kim się zakochał Andrij Bulba – w córce wojewody! To ci dopiero. Endrju przechodzi na właściwą stronę, czyli naszą. Przychodzi też odsiecz. Taras widzi syna w złotej husarskiej zbroi i ściga go z całych sił. To się nie może dobrze skończyć.
Napisałbym więcej ale sumienie mi nie pozwala zniszczyć spoilerami takiej książki. Tak przy okazji, to czy fabuła nie wydaje się Wam trochę znajoma? Np z "Ogniem i Mieczem"? To jednak podobieństwo pozorne, to nie ta sama historia opowiedziana z punktu widzenia drugiej strony. Taras Bulba to nie jest jakaś czcza opowiastka o głupim Kozaku i jego kompanach, nie, nie. Ta książka jest jak mocny kop prosto w jaja – pamięta się i przeżywa długo.

TB różni się znacznie od pozostałej twórczości Gogola. Oczywiście, z kilometra można odgadnąć, że to on ją napisał, takiego brawurowego stylu nie idzie podrobić. Gogol jest ironiczny, żartobliwy, dowcipny, puszcza oko do czytelnika ale jego książki są w tym wszystkim bardzo głębokie i tak naprawdę poważne. Na pierwszy rzut oka ten Mikołaj to taki Zgrywus ze smerfów a po chwili dopiero dociera, że jest on tak mądry jak Papa Smerf.
Mmmm, porównanie mi wyszło godne Homera.
Simpsona.
No ale trzymajmy się tematu. Bulba jest inny ale nie w sensie stylu czy jakości. To fabuła go wyróżnia. Gdybym był ignorantem to powiedziałbym, że Gogola można scharakteryzować kilkoma słowami:
Miasto gubernialne, urzędnicy, XIX wiek. Taras ewidentnie odstaje. Z tej właśnie przyczyny nie polecałbym tej książki osobom, które dotąd nie miały kontaktów cielesnych z Gogolem. Nie znaczy to, że książka jest zła. Jest równie dobra, co jego osławione "Martwe Dusze", po prostu jest inna. Zresztą, Gogol nie potrafił pisać słabych tekstów. On się urodził, by być zajebistym pisarzem. Jeżeli więc szukacie książki najwyższych lotów a przy tym smutnej i wzruszającej ale w tym wszystkim lekkiej – bierzcie Tarasa.
Wracając do antypolskiej i antysemickiej wymowy książki. Kurwa, to "Pan Tadeusz" jest bardziej antypolski. Jeżeli jakaś nacja by się uparła, to podstawy do zgłaszania pretensi do autora mogliby mieć tylko jego rodacy – Ukraińcy. To Kozacy są bowiem przedstawieni jako, no cóż, dzicz która się rwie do walki z każdym, nawet między sobą jak dość popiją. Polacy w książce są spoko i wyluzowani, jak już palą żywcem jakiegoś Kozaka to mają ku temu powody. Zresztą sam Gogol dobrze o nich pisze, jak już coś zarzuca to krótkowzroczność nieoświeconej części szlachty. To samo jest napisane w każdym podręczniku do historii. A antysemityzm? Heloł, przecież już po trzech stronach to Kozacy urządzają sobie mały pogrom przy kielichu. Już nie mówiąc o tym, że jedyny ocalały Żyd pomaga Tarasowi odnaleźć Ostapa.
Ta książka nie jest przeciwko Żydom, nie jest przeciwko Polakom. Jest niejako głosem przeciw ślepej, bezrozumnej nienawiści. To ona sprawiła, że Taras uczynił te wszystkie straszne rzeczy. Warto zapoznać się ze smutnymi losami starego Bulby i jego synów, żeby zobaczyć, do czego prowadzi życie w nienawiści.

Dodam jeszcze parę słów coby nie było tak podniośle i patetycznie. Pierwsze polskie wydanie TB ukazało się w dwa tysiące trzecim roku. Tak jest, 2003, czyli w okrągłą, 151 rocznicę śmierci Gogola i niecałe 170 lat od pierwszego rosyjskiego wydania. Jeżeli więc dotąd tak mało osób w Polsce przeczytało tę książkę, to jak mógł upaść pogląd, że jest antypolska?
Z tego wszystkiego płynie ważny morał: Jak nie czytałeś i się nie znasz, to kurwa nie powtarzaj!

p.s. Taras Bulba dostąpił zaszczytu i trafił moją listę TOP 5 książek ever. Czy może być lepsza rekomendacja niż to?

1 komentarz:

  1. Jesteś strasznie zarozumiały i bardzo inteligenty. Twój tekst jest świetny. Ja nie rozumiem, jak do tej pory może nie być komentarzy pod tym wpisem - ci internauci to chyba głupi jacyś. Najbardziej mi się podoba fragment:"Taras Bulba to nie jest jakaś czcza opowiastka o głupim Kozaku i jego kompanach, nie, nie. Ta książka jest jak mocny kop prosto w jaja – pamięta się i przeżywa długo.

    TB różni się znacznie od pozostałej twórczości Gogola. Oczywiście, z kilometra można odgadnąć, że to on ją napisał, takiego brawurowego stylu nie idzie podrobić. Gogol jest ironiczny, żartobliwy, dowcipny, puszcza oko do czytelnika ale jego książki są w tym wszystkim bardzo głębokie i tak naprawdę poważne." I ten:"Jeżeli więc szukacie książki najwyższych lotów a przy tym smutnej i wzruszającej ale w tym wszystkim lekkiej – bierzcie Tarasa." Od razu mi się chce czytać, a przyznam się, że dawno niczego nowego nie czytałam.
    Piszesz w ogóle jeszcze tego bloga? Bo mi się nie chce sprawdzać, bo już jest późno. Aha, już sprawdziłam, że chyba już nie piszesz. W każdym razie Cię pozdrawiam. Przeczytanie Twego dowcipnego wpisu było dla mnie przyjemnością.
    A może Gogol ściągnął od Sienkiewicza albo Sienkiewicz od Gogola (bo już nie pamiętam, kto był pierwszy)?
    Dobranoc, bo już bardzo, ale to bardzo późno.
    Ewa Maria

    OdpowiedzUsuń