No i gram se
jednego wieczora z ziomkami w bylarda i natenczas się zjawia jakiś
goguś z dziewczyną. Jak i po co zawędrował do naszej mordowni -
nie wiem. Chłopaczek miał okular na nosie, ajfona w kieszeni, brodę
na, no, na brodzie i na to wszystko jeszcze 'Opowiadania Odeskie' w
ręku. Z początku starałem się ignorować frajera, ale stawało
się to coraz trudniejsze, jako że on zgrywał yntelektualistę
(obecnie bardzo modne) i tej swojej dziewuszce non stop opowiadał,
jaki z tego Babla słaby pisarz; trochę mnie tym podkurwił.
Czy on nie wiedział,
że nie było większego nad Izaak Babela? Czy on nie wiedział, że
gdy trzymam w ręku kij do bilarda to jestem groźniejszy niż
globalne ocieplenie? Tym bardziej, że ze mną było pięciu łysych
kumpli, na każdym kumplu dres, a na każdym dresie potrojony lampas.
Znacie mnie, nie szukam zaczepek, ale jak ktoś się sam prosi o
bęcki to przecież nie odmówię.
Spuściliśmy więc pedałkowi straszny łomot, a potem jeszcze wzięliśmy jego dziewczynę w obroty.
Spuściliśmy więc pedałkowi straszny łomot, a potem jeszcze wzięliśmy jego dziewczynę w obroty.
Co ciekawe
następnego dnia wspomniano o całym zajściu w wiadomościach;
redaktorzyna stwierdził, że osiedlowy element pobił i upodlił
dobrze zapowiadającego się studenta tylko dlatego, że ten czytał
książkę.
I znowu w mediach
oczerniono nas, obrońców wysokiej literatury. No, ale nie mam żalu,
robimy to w końcu nie dla sławy, ale dla idei.
Tak jest,
chłopaczek stracił garść zębów ale i tak skończył lepiej, niż
gdyby trafił do żydowskiej dzielnicy Odessy - Mołdawianki - gdzie
rozgrywa się akcja 'Opowiadań'. Proszę państwa, Mołdawianka to
nie było miejsce dla grzecznych panienek, tam złodzieje i
brzytwiarze. Rządził niepodzielnie złodziejską szajką z
Mołdawianki Benia Krzyk, znany powszechnie jako Król. Jego właśnie
Babel uczynił głównym, czy może raczej główniejszym, bohaterem
utworu.
Benia to jednak nie
jest rosyjski Robin Hood, bo on trochę był łobuz, delikatnie
mówiąc. Łobuz, ale z polotem; bardzo mi się podoba jego 'mesje' i
inne francuskie zwroty których stara się używać; klasa.
Odessa z początków
XX wieku ze swoimi mieszkańcami przypomina zasadniczo każde jedno
żydowskie miasteczko jakich pełno było i w Polszy. Benia
swoje przygody mógłby przeżywać, ot, chociażby na krakowskim
Kazimierzu i nie dałoby się odczuć, że to nie Odessa.
'OO' jakoś
bardzo pasują do naszego kręgu kulturowego, bo o ile dla jakiegoś
makaroniarza albo angola ta złodziejska Mołdawianka jawić się
może jako egzotyczny i niebezpieczny kraj, to ja bym się czuł tam
całkiem swojsko; straciłem cnotę w miejscu takim jak to.
Opowiadania Babla
nie tworzą skończonej całości, na dobrą sprawę można by je
czyta w odwrotnej kolejności niż tą, którą wskazuje spis treści,
i też dawałyby radę. I czyta się je zajebiście, są może nie
tyle dowcipne, co bardzo ironiczne, niektóre nawet mają morał;
jednak nawet z tych niemoralnych można coś wynieść.
Izaak Babel to
naprawdę świetny pisarz, sama szpica świetnych pisarzy. Mówi się
że, pierwsze spotkanie z Ickiem, nawet dla kogoś obytego z dobrą
literaturą, jest dużym zaskoczeniem. A jak pisze Babel? On pisze
tak, że ja podczas czytania zwijam się w kłębek i robię 'purrr,
purrr'.
Przytoczę fragment
z książki, będzie dla odmiany na temat:
"Benia mówi
mało, ale Benia mówi smacznie. On mówi mało, ale człowiek ma
chęć, żeby on jeszcze coś powiedział."
I tak se myślę (co
mi się żatko zdarza), że może powyższe zdanie dotyczy nie tylko
samego Benia, ale i Babla? Że on sam sobie chciał posłodzić (w
sumie zasłużył), samemu wydać opinię o swoim pisarstwie i tak
sprytnie to wszystko zaszył w opowiadaniu? Może to trochę mało
prawdopodobna teoria, ale taki groźny skurwejsyn jak ja nie
przejmuje się rachunkiem prawdopodobieństwa. Ani też tym, że mam dziury w
skarpetach.
Zachęcam, naprawdę
zachęcam do 'Opowiadań', no i w zasadzie do całej dyskografii
Babla. Świetna fabuła i kurewsko wybitne pisarstwo to bardzo
rzadkie połączenie. Babel napisał w życiu malutko więc tanim
kosztem można zostać znawcą całej jego twórczości. A napisał
mało bo go zabito za romans z żoną Jeżowa, szefa NKWD z czasów
Wielkiej Czystki. Kurwa, trzeba mieć tupet :D
Izaak Babel?
Ja
zapomniałem, to jego ta powieść 'Z ogniem i mieczem'. Mnie Mery
czytała ładniejsze kawałki z niego!
1.
Do stołu siadano
nie według starszeństwa. Głupia starość nie mniej jest żałosna
niż tchórzliwa młodość. I nie według zamożności. Podszewka
ciężkiej kabzy utkana jest z łez.
2.
Tartakowskiego
nazywano u nas „półtora Żyda" albo „dziewięć napadów".
„Półtora Żyda" nazywano go dlatego, że w jednym Żydzie
nie mogło zmieścić się tyle czelności i pieniędzy, ile miał
Tartakowski. Był wyższy od najwyższego policjanta w Odessie, a
grubszy był niż najgrubsza Żydówka. „Dziewięć napadów"
zaś mówiono o nim dlatego, że firma Lowka Byk i spółka zrobiła
na kantor Tartakowskiego nie osiem i nie dziesięć napadów, a
właśnie dziewięć.
3.
Reb
Arie-Lejb — powiedziałem do starego — pomówmy o Beni Krzyku.
Pomówmy o błyskawicznym jego rozbiegu i straszliwym końcu. Trzy
cienie tarasują drogi mojej wyobraźni. Oto Froim Gracz. Czy stal
jego uczynków nie wytrzymuje porównania z siłą Króla? Oto Kolka
Pakowski. Zaciekłość tego człowieka zawierała w sobie wszystko,
co potrzebne jest, by mieć władzę. A czy Chaim Drąg nie potrafił
dostrzec blasku nowej gwiazdy? Czemu tylko Benia Krzyk wspiął się
na sam szczyt sznurowej drabiny, a wszyscy inni zawiśli w dole, na
chwiejnych szczeblach?
Reb
Arie-Lejb milczał, siedząc na cmentarnym murze. Rozpościerał się
przed nami zielony spokój grobów. Człowiek szukający odpowiedzi
winien się uzbroić w cierpliwość. Człowiekowi pełnemu wiedzy
przystoi powaga. Dlatego Arie-Lejb milczał siedząc na murze
cmentarnym. Wreszcie odezwał się:
—
Dlaczego on?
Dlaczego nie tamci, chce pan wiedzieć? Otóż trzeba na chwilę
zapomnieć, że na nosie ma się okulary, a w duszy jesień. Niech
pan przestanie awanturować się przy swoim biurku, a jąkać się
wśród ludzi. Niech pan sobie wyobrazi na chwilę, że się pan
awanturuje na placach, a jąka się na papierze. Pan jest tygrysem,
pan jest lwem, pan jest kotem. Pan może się przespać z ruską
kobietą i ruska kobieta będzie po tym zadowolona. Pan ma
dwadzieścia pięć lat. Gdyby do nieba i ziemi przytwierdzone były
uchwyty, to pan mógłby za te uchwyty złapać i przyciągnąć
niebo do ziemi. A za tatunia ma pan furmana Mendla Krzyka. Względem
czego może myśleć taki tatunio? On może myśleć względem wypić
porządnego kielicha, względem dać komuś po mordzie, względem
swoich koni — i nic więcej. Pan chcesz żyć, a on każe panu
umierać po dwadzieścia razy dziennie. Co by pan zrobił na miejscu
Beni Krzyka? Nic by pan nie zrobił. A on zrobił. Dlatego on jest
Król, a pan masz figę w kieszeni.
Cóż za entuzjazm! Aż zastanawiam się, czy nie powinnam wietrzyć jakiegoś podstępu ;) Czy ta książka ma w ogóle jakieś wady?
OdpowiedzUsuńPS Książki jeszcze nie miałam w rękach, a już nieodwołalnie kojarzy mi się ona z wizją Ciebie zwiniętego w kłębek i mruczącego :D
Książka, podobnie jak i ja, wad nie posiada. Nie szukaj podstępów, bo 'OO' są naprawdę zacne.
OdpowiedzUsuńJa się nie zwijam w kłębek, przerost mięśni mi to uniemożliwia. Może nie trzeba było za młodu brać końskich sterydów...
Co ciekawe książki bez wad jakoś zdzierżę, ale ludzi bez wad to już chyba nie... I nie kłam tak bezczelnie! Bo jedną wadę znajdę Ci na poczekaniu: nie umiesz zwinąć się w kłębek! ;P Ech, a już się rozmarzyłam... to może chociaż w precelek się wygniesz?
UsuńA zacność "OO" zostanie poddana weryfikacji :)
W precelek to nie, ale we wstęgę mobiusa jak najbardziej :)
OdpowiedzUsuńMówiąc o weryfikacji poddajesz w wątpliwość moją ocenę 'OO' a tu nie ma miejsca na wątpliwości, bo książka jest niemal równie zajebista co ja :)
Nie wiem, czy zwróciłeś uwagę, że w powyższym komentarzu użyłeś określenia "niemal", więc kto tu zaczyna poddawać w wątpliwość ocenę "OO", no kto? Zaraz się okaże, że książka była tak słaba, że jej nawet nie przeczytałeś w całości...
UsuńZapomniałam spytać: skąd się wziął rysunek w Twoim awatarze?
Ale jak to, chyba się nie spodziewasz zobaczyć czegoś bardziej zajebistego ode mnie?
OdpowiedzUsuńNo dobra, przyznaję się, przeczytałem tylko streszczenie. I do tego nieuważnie.
A obrazek mi zrobiła moja graficzka, też jest z ksiomszki, ale innej :)
No patrz, ciągle zapominam żeś chodzący wzorzec z Sevres i te sprawy... ale Ty chyba zapominasz o Christianie Greyu ;D
UsuńZ innej ksiomszki powiadasz, hy hy, brzmi jak kolejna zagadka :)
Z grejem jeszcze nie miałem okoliczności, ale zastanawiam się, czy jakieś laluni nie zabrać na seans. Prywatny, hehe.
OdpowiedzUsuńNo z innej książki, ale zagadka trudna to to nie jest :)
Zabrzmiało to jakoś złowieszczo, aż mi się żal niebogi zrobiło - i uważaj, bo za karę trafisz na fankę takiej literatury ;) Hm, chociaż nie wiem, czy by Ci to przeszkadzało?
UsuńOdpowiedź na zagadkę może mi się samoistnie dzisiaj przyśni, kto wie :)
Niech to, nie wyspałam się ostatniej nocy... ale w sumie nie ma się co dziwić, skoro śniło mi się "Las Vegas Parano" ;) Czemu akurat nawiązanie do "Lęku i odrazy w Las Vegas" postanowiłeś umieścić w awatarze? Jakiś szczególny sentyment?
UsuńMuszę trudniejsze zagadki wymyślać skoro zgadywanie tak Ci ostatnio dobrze idzie. Las wegas jest miłe i ładne a dałem je do awatara bo akurat taki dostałem obrazek :)
OdpowiedzUsuńKto wie, może i ono doczeka się recenzji :)
Tylko nie przesadź z tą trudnością, żebym w depresję nie wpadła, jak nic nie będę mogła zgadnąć ;)
Usuń